Buldożery, koparki i wywrotki znowu rządzą na stadionie. Ostatnia z charakterystycznych trybun białostockiej Maracany obraca się w pył za sprawą sympatycznego pana Heńka z kilofem w ręku.
Wiadomo, że idzie nowe – bo przecież nie burzy się stadionu by posadzić kwiatki na skarpach ale kiedy się na to patrzy, nachodzą człowieka dziwne myśli i wspomnienia. Tyle ich przecież było – dobrych i złych, związanych z miejscem znanym białostoczanom od co najmniej trzech generacji. Ze stadionem Gwardii – jak do dziś mawia o nim mój szanowny tatko, Hetmana – jakim chyba już na zawsze pozostanie dla mnie, czy Jagi – jak z wypiekami na twarzy opowiadał o nowych trybunach mój sześcioletni bratanek po powrocie z wycieczki przedszkolaków.
Przypomnijmy sobie, jak stadion przy ul.Słonecznej, niczym Feniks, odradzał się z popiołów dokładnie dziewięć lat temu. Już w trakcie sezonu 2002/03 wiadome było, że Jagiellonia „wyrasta” ze stadionu przy Jurowieckiej, na marginesie mówiąc, dopuszczonego do rozgrywek II ligi warunkowo. Przeprowadzka na Nowe Miasto wydawała się jedynie kwestią czasu, a idealną ku temu okazją był awans żółto-czerwonych do półfinału Pucharu Polski. Mecz z Legią obejrzało dwanaście tysięcy kibiców, co od czasów „Wielkiej Jagi” było w Białymstoku czymś niebagatelnym. Klamka zapadła, Jagiellonia wracała na Słoneczną, ale najpierw trzeba było doprowadzić stadion do używalności i uzyskania II-go ligowej licencji:
Na pierwszy ogień, jeszcze przed pucharowym meczem z Legią, poszedł sektor gości. Wybetonowano nowe podesty i ogrodzenia
W sierpniu 2004 wyremontowano „Ultrę”. Wypiaskowano i naprawiono konstrukcje podestów górnej oraz wyprofilowano praktycznie na nowo dolne części trybun.
Stadion nabrał świeżości, betonowe stopnie były białe i wyglądały jak nowe. Ludzie wizytujący stadion z ramienia Komisji licencyjnej PZPN, podobno nie dowierzali, by nigdy wcześniej nie spotkali się nigdzie z tak gruntownym remontem trybun. w innych miastach krzesełka przykręcano do np. do drewnianych ławek.
Powyższe fotki zostały kiedyś znalezione w internecie. Zastanawiam się dzisiaj, czy to aby nie kolegi Esa ze skyscrapercity 😉
Aż się łezka w oku kręci 😉 Na puchar z Legią stadion nie był gotowy co pokazały burdy i to jak łatwo było przemycić różne gadżety. Obok mnie stał facet i w pewnej chwili wyjął z kieszeni dłuto i młotek i zaczął odłupywać bryły betonu i płytek chodnikowych żeby było czym rzucać.
Tak fajnie, super. Tyle że burdy w pierwszym przerwanym meczu z Legią, były przez Policję której było za dużo na tym meczu i która była zbyt brutalna