Mimo, że jesienią 1988 roku, w drużynie Jagiellonii znajdowało się już trzech w miarę dobrych bramkarzy – nieoceniony i doświadczony Mirosław Sowiński, nieźle zapowiadający się Andrzej Heller i młodziutki wtedy Mirosław Dymek, zasiadający wówczas na trenerskiej ławie Mirosław Mojsiuszko zdecydował się na ściągnięcie jeszcze dwóch. I tak do szerokiej kadry ekstraklasowej Jagiellonii dołączono Marcina Nalewajko z Surpaślanki Supraśl i Stanisława Karwata ze Stali Stalowa Wola – któremu chciałbym poświęcić dzisiejszą notkę i przypomnieć jego sylwetkę białostockim kibicom, zwłaszcza, że z jego karierą wiąże się kilka ciekawych historii.
Sezon 1988/89, Jagiellonia po meczu z Bałtykiem Gdynia. Stanisław Karwat piąty z lewej w dolnym rzędzie.
Wychowanek Tomasovii Tomaszów Lubelski, dość szybko awansował na najwyższy szczebel rozgrywek ligowych w Polsce, debiutując w ekstraklasie w wieku 18 lat i reprezentując barwy Motoru Lublin. Nie godząc się z rolą „wiecznego rezerwowego” (jedynie czternaście gier na przestrzeni czterech sezonów) w końcu przechodzi do Stali, gdzie w ciągu kilku miesięcy podwaja swój dorobek ligowych występów i mimo fatalnej postawy drużyny ze Stalowej Woli, sam zbiera całkiem niezłe recenzje. Ostatecznie Stal pożegnała się z ekstraklasą, ale bramkarz znalazł zatrudnienie w Jagiellonii Białystok.
Na swój debiut przyszło mu jednak poczekać, wystąpił w meczu z Gks Jastrzębie dopiero na zakończenie rundy jesiennej, w 15 kolejce. Drugi mecz wypadł również przeciwko drużynie z Jastrzębia Zdroju, również na zakończenie rundy, tym razem wiosennej i całego sezonu. Dwa mecze w lidze, jeden w Pucharze Polski to z całą pewnością nienajlepszy wynik, jednak należy pamiętać, że Karwat walczył o miejsce w składzie z Mirosławem Sowińskim, wówczas od lat numerem jeden w bramce a dziś jedną z legend białostockiego klubu. Koniec dominacji „Sowy” nastąpił rok później a sezon 1989/90 Stanisław Karwat zamknął z liczbą dwudziestu trzech występów, ale niestety również z kolejnym spadkiem z ligi. Wtedy i dziś, wielu ekspertów przyznaje, że na markę zawodnika wpływały złe wyniki klubów, które reprezentował. Wiecznie bijąc się o utrzymanie nie dane mu było pokazać pełni swych umiejętności i gdyby zamiast Stali i Jagiellonii dane mu było reprezentowanie np. Lecha Poznań czy Legii Warszawa, prędzej czy później trafiłby do reprezentacji. Zamiast tego, po spadku z Jagiellonią, przez epizod w Lubliniance Lublin trafił na zaplecze ekstraklasy francuskiej.
Najpierw grał dla drugoligowych La Roche i Poitiers. W sezonie 1995/96 uzyskał tytuł najlepszego bramkarza francuskiej II ligi. Nic dziwnego, że zwrócił na siebie uwagę trenerów i managerów Ligue1, co ostatecznie zaowocowało konkretną ofertą nie od byle kogo, bo od Olympique Lyon. Niestety obowiązujące wówczas przepisy określały maksymalną liczbę obcokrajowców w składzie francuskich klubów i warunkiem podpisania kontraktu było przyjęcie obywatelstwa. I tak dziś może legitymować się paszportami Polski i Francji, ale wtedy mieszkał w republice franków zbyt krótko, aby w ogóle starać się o taki przywilej. Do transferu nie doszło.
Potem na dłużej zakotwiczył w trzecioligowym Nimes Olimpyque, który w 1996 dotarł do finału Pucharu Francji. Trzecioligowe, przypominam, Nimes oczywiście uległo pierwszoligowemu Auxerre i ostatecznie nie zdobyło cennego trofeum, ale sam awans do finału i fakt zdobycia mistrzostwa przez Auxerre oznaczało przepustkę do europejskich pucharów. Smaczku dodaje fakt, że w owym sezonie Nimes zajęło dopiero siedemnaste miejsce w III lidze i powinno być relegowane do niżej klasy? co czyniłoby jeszcze większą sensację. Włodarze Francuskiego Związku Piłki Nożnej, decyzją przy zielonym stoliku uratowali klubowi trzecioligowy byt i tak na nowo zaczęto pisać historię tego zasłużonego dla francuskiego futbolu klubu.
Drużynę solidnie wzmocniono. Oprócz Karwata, do klubu przyszli między innymi były reprezentant Jugosławii Mehmed Bożdarević czy Antoine Di Fray. Przygodę w Pucharze Zdobywców Pucharów zakończyli na 1/8 finału, pokonując Kispesti Honved FC (3:1, 2:1) i ulegając FC Solna (1:3, 1:0). Stanisław Karwat wystąpił we wszystkich, czterech meczach w pełnym wymiarze czasowym. Sezon 1996/97 drużyna zakończyła awansem do II ligi.
Stanisław Karwat i wychowankowie jego Fundacji.
Mimo, że nie osiągnął nigdy spektakularnego sukcesu, czy nawet nie przebił się do Ligue1, do dziś pozostaje we Francji osobą znaną i szanowaną. Kibice pamiętają występy Nimes w PZP na zasadzie ciekawostki historycznej, ale Stanisław a właściwie Stanislas (jak widnieje we francuskim dokumencie) Karwat kojarzony jest dotąd z fundacją Le Ballon De L?Espoir SOS Enfance, która działa na rzecz pomocy dzieciom. Założona przez polskiego bramkarza w 1997 roku fundacja opiekuje się polskimi szkołami czy szpitalami dziecięcymi w potrzebie. Organizuje kwesty i zbiórki leków, pieniędzy, zabawek czy ubrań a także sprzętu sportowego wysyłanego do Domów Dziecka. Honorowym prezesem fundacji jest były bramkarz reprezentacji Francji Bruno Martini. Większość ludzi, którzy w niej działa to byli sportowcy, głównie Francuzi, ale nie tylko. Podczas występów w Martigues i Poitiers, członkiem zrzeszenia został Tomasz Frankowski. Swój czas i kontakty poświęcali jej także inni Polacy występujący swego czasu w Ligue1, jak Jacek Bąk, Piotr Świerczewski czy Ryszard Tarasiewicz.
Sylwetka Stanisława Karwata i przykład tego, czym zajmował się oprócz zawodowego uprawiania sportu powinna być bliższa zwłaszcza młodszej generacji naszych piłkarzy, którzy może mieliby i więcej okazji by pomóc dzieciakom, gdyby tylko chcieli i o tym pamiętali.
Stanisław Karwat ? mecze w Jagiellonii (Ekstraklasa, PP): 27 (wszystkie pełne), 1 żółta kartka
Sezon 1988/89: 1. Bałtyk Gdynia ? Jagiellonia 1:1 PP, 90 minut 2. Jagiellonia ? Gks Jastrzębie 0:0 liga, 90 minut 3. Gks Jastrzębie ? Jagiellonia 0:0 liga, 90 minut
Sezon 1989/90: 4. Jagiellonia - Zawisza Bydgoszcz 2:0 liga, 90 minut 5. Łódzki KS - Jagiellonia 0:0 liga, 90 minut 6. Jagiellonia - Śląsk Wrocław 1:1 liga, 90 minut 7. GKS Katowice - Jagiellonia 3:0 liga, 90 minut 8. Wisła Kraków - Jagiellonia 1:1 liga, 90 minut 9. Zagłębie Sosnowiec - Jagiellonia 4:1 PP, 90 minut 10. Jagiellonia - Lech Poznań 1:1 liga, 90 minut 11. Stal Mielec - Jagiellonia 1:0 liga, 90 minut 12. Jagiellonia - Górnik Zabrze 1:1 liga, 90 minut 13. Widzew Łódź - Jagiellonia 1:2 liga, 90 minut 14. Jagiellonia - Motor Lublin 1:1 liga, 90 minut 15. Ruch Chorzów - Jagiellonia 3:0 liga, 90 minut 16. Jagiellonia - Legia Warszawa 0:0 liga, 90 minut 17. Zagłębie Lubin - Jagiellonia 2:0 liga, 90 minut 18. Jagiellonia - Olimpia Poznań 0:2 liga, 90 minut 19. Śląsk Wrocław - Jagiellonia 3:0 liga, 90 minut, ŻK 20. Jagiellonia - Stal Mielec 2:2 liga, 90 minut 21. Górnik Zabrze - Jagiellonia 1:0 liga, 90 minut 22. Jagiellonia - Widzew Łódź 2:1 liga, 90 minut 23. Motor Lublin - Jagiellonia 1:1 liga, 90 minut 24. Jagiellonia - Ruch Chorzów 0:0 liga, 90 minut 25. Legia Warszawa - Jagiellonia 2:0 liga, 90 minut 26. Jagiellonia - Zagłębie Lubin 1:2 liga, 90 minut 27. Olimpia Poznań - Jagiellonia 4:0 liga, 90 minut
Sylwetka Stanisława Karwata i przykład tego, czym zajmował się oprócz zawodowego uprawiania sportu powinna być bliższa zwłaszcza młodszej generacji naszych piłkarzy, którzy może mieliby i więcej okazji by pomóc dzieciakom, gdyby tylko chcieli i o tym pamiętali.
badzo sympatyczny gość ten Karwat
szkoda, że jestem zbyt młody aby go pamiętać
moja mama była kiedyś kelnerką w jakiejś hotelowej restauracji i była „na ty” z Wójcikami i Bayerami ale najmilej wspominała tego bramkarza właśnie i kilka historii opowiadała ciekawych. Poproszę ją o przypomnienie i wpisze tutaj
watpliwe zeby ktorys z obecnych grajkow bylby w stanie cos takiego rozkrecic, tylko kasa kasa i kasyna