Były jeszcze nie tak dawno czasy, gdy MTV pokazywało teledyski, do szkoły jechało się Ikarusem a na kolejny odcinek serialu trzeba było czekać bity tydzień. Ze stuzłotówką w kieszeni można było śmiało wyjechać na majówkę nad morze (paczka fajek kosztowała 4 zł) a stolicą piłkarskiej Polski był Kraków. Tam, na królewskim tronie zasiadał uwielbiany przez swych ludzi możnowładca. Nie gnębił podwładnych podatkami – wręcz przeciwnie, nie skąpił bogactwa i chętnie dzielił się nim z ludem.
Bogusław Cupiał stworzył imperium i nie bójmy się używać tego słowa. Jego Wisła przez lata pozostawała prawdziwym hegemonem. A gdzie wtedy była Jagiellonia?
Gdy Wisła Cupiała zdobywała swój pierwszy tytuł mistrza Polski, żółto-czerwoni kopali się po kostkach z Huraganem Wołomin czy Cresovią Siemiatycze w IV lidze. Odległość między Białymstokiem a Krakowem, na piłkarskich mapach mierzona była w latach świetlnych. Do dziś pamiętam, jak bardzo kibicowałem wtedy obu drużynom, jak cieszyłem się z mistrzostwa Białej Gwiazdy i jak mocno zaciskałem kciuki za Jagę – aby odbiła się od dna, aby w końcu awansowała, do III, a może kiedyś nawet i do II ligi To było takie czcze, dziecięce marzenie. Sen pryszczatego nastolatka ganiającego za piłką po osiedlowym boisku w żółtym t-shircie z narysowanymi markerem Jotką i dziesiątką na plecach. Młodzieńcza wyobraźnia nie zna granic, czego dowodziliśmy nie raz z kumplami przerabiając drużyny w kolejnych Fifach. Elektroniczna wersja Wisły też była niezła, ale sezon ekstraklasy kończyła najwyżej na drugim miejscu – tuż za Jagiellonią.
A dziś?
Co tu dużo pisać, wystarczy spojrzeć na tabelę.
Czy gdybym mógł cofnąć się w czasie o tych kilkanaście lat, czy zabrałbym ją ze sobą i pokazał swemu młodszemu ja? Doktorek z „Powrotu do przyszłości” ostrzegał przed takimi zabawami i związanym z nimi zaburzaniem kontinuum czasoprzestrzennego, ale tym bym się raczej nie martwił. Nie zrobiłbym tego, aby nie odbierać radości z mijających lat i sukcesów, jakie przynosiły. Aby nie chronić przed rozczarowaniem kolejnymi porażkami. Aby historia, która tworzy się na naszych oczach była jeszcze piękniejsza. I aby ostateczne zwycięstwo zapamiętać do końca życia.
PS. Dziś nie wiem ile kosztuje paczka fajek. I to też jest sukces, z którego jestem równie dumny…
Marlboro pietnastaka
toć to prawie bilet na mecz 😉
A dzisiaj-pol roku pozniej -nikt by nie uwierzyl w tabele, szczegolnie po takim meczu…
jak gdyby wszystko wróciło do „normy” 😉
(in reply to Mr.Jinx)